Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Dlaczego nie odrabiam zadania z córką czyli historia pewnego kota

  Zanim przejdę do obiecanego postu o kolorach chciałam Wam opisać śmieszną historię, która miała miejsce w zeszłym tygodniu w moim domu. I tym samym odpowiem na pytanie dlaczego nie robię zadań domowych z moja córką :) Brzmi dramatycznie?  Raczej nie. To ja przeżyłam dramat, będący następstwem okazanej przeze mnie pomocy :)   Ale wcześniej chciałam Wam napisać jak wygląda odrabianie pracy domowej w moim domu. Mój syn Jaś ma 9 lat a Emilia ma lat 5. Dopiero zaczęła szkołę ( tutaj w Irlandii dzieci zaczynają edukacje w wieku lat 5, co według mnie działa świetnie ).    Odkąd mój Jaś się uczy,  zadania domowe odrabiam z nim ja. Na początku były ślaczki, malowanki, pierwsze literki. Szło sprawnie bez dramatów. Jaś robi wszystko szybko, często nie zwracając uwagi na kwestie estetyczne. Oczywiście upominam go za to z lepszym lub gorszym skutkiem. Według mnie chłopcy tacy są. I nie będę jakoś strasznie przeżywać nieperfekcyjnych liter czy małej plamki w zeszycie. Wracając do tematu, zadan

Co nowego u nas :)

Witam Was kochani :)



  Pewnie niektórzy z Was zastanawiają się co u mnie. Mam nadzieję, że tak jest. Miło jest mieć  świadomość,że zostawiłam  chociaż maleńki ślad w Waszych sercach.  Ja o wielu z Was myślę  codziennie i uwierzcie mi, tęsknie. Jak to bywa z tęsknotą, czasem są dni kiedy bywa niewyobrażalna, a później nachodzi czas, kiedy w natłoku zajęć pozostaje w tyle.
  Czy tęsknie za Irlandią? Bardzo często słyszę to pytanie. Tak tęsknie...ale nie za wszystkim. Brakuje mi przyjaciół i ludzi, których poznałam przez te wszystkie lata. Niektórych wspominam z uśmiechem na twarzy, innych z lekką niechęcią. Każdy/każda z Was wniosła coś do mojego życia. Często nie było to przyjemne, ale za każdym razem ,była to dla mnie swojego rodzaju lekcja. I nieważne czy byliśmy przyjaciółmi, znajomymi czy nawet się nie lubieliśmy ... jestem wdzięczna za to, że mogłam Was poznać :)
  Oczywiście najlepiej wspominam osoby, które bardzo  mi przez ten czas pobytu w Irlandii pomogły. Doskonale wiecie o kim mówię, i nigdy, ale to nigdy Wam tego nie zapomnę. Może to było  lokum, kiedy przeżywałam rozstanie z chłopakiem, może pomoc w opiece nad psem czy dzieciakami albo po prostu świetna impreza, na której śmiałam się do łez. Jeśteście wszyscy wspaniali i zawsze mile widziani w Krakowie :)
 Już prawie 4 miesiąc  mija odkąd spakowaliśmy graty i wróciliśmy. Niby dużo, ale w odniesieniu do 15 lat spędzonych w Irlandii to nic. Uważam, że jeszcze wiele czasu minie, kiedy wszystko tak do końca się ustabilizuje. I jeśli jesteście na takim samym etapie jak ja, nie poddawajcie się. Będzie dobrze, dałyśmy radę tam, powiedzie nam się i tutaj.
  Czasem bywa ciężko, są momenty zwątpienia, ale następny dzień już przynosi dobre wiadomości. Takie jest życie, raz daje w kość, aby następnie pogłaskać nas po głowie i dać nadzieję na lepsze jutro. Czy jestem szczęśliwa? Myślę, że tak.   Kraków to wspaniałe, pełne wielu możliwości miasto. Pogoda do tej pory była niesamowita, czy uwierzycie, że jeszcze wczoraj ubrałam letnią sukienkę? Jesień to jedna z moich ukochanych pór roku, parki skąpane w kolorowych liściach oraz nie poddające się nadchodzącej zimie ciepłe słońce. Czasem myślę, że te miesiące wspaniełej pogody to taka nagroda dla mnie za te wszystkie lata spędzone przy nieciekawej aurze. Tak mam świadomość, że niedługo przyjdzie zimno, szarzyzna i przymrozki. Taki jest cykl życia, i zamiast się dołować, będę czekać na pierwszy śnieg :)

 Jeśli chodzi o dzieciaki, to myślę, że fajnie się tutaj zaaklimatyzowały. Szczególnie Emilka, zachwycona nową klasą, wspaniałą nauczycielką i wycieczkami szkolnymi. Dzieci bywają takie śmieszne. Okazało się, że ma lekką wadę wzroku. Pani doktor przepisała jej okulary i ta nie może się ich doczekać. Wyobraźcie sobie, że nie mogła spać w nocy, bo dziś mamy je odebrać. Tak bardzo się cieszy. Zazdroszczę małym dzieciom tego entuzjazmu, tego, że cieszą ich takie małe rzeczy i my dorośli często powinniśmy brać z nich przykład. A nie narzekać, bo korek, bo pogoda, bo pryszcze na czole... trochę więcej uśmiechu i optymizmu. Każdemu wtedy będzie lżej na duszy, uwierzcie mi :)





 Wiem, że jeszcze minie trochę czasu zanim to nasze życie poskłada się na nowo. Ja bardzo powoli szukam pracy, tak naprawdę to sama nie wiem  co chcę robić. Ten mój charakter kiedyś mnie zgubi. Jedyne co wiem, to to, że lubię pisać i robiłam fajne zdjęcia dzieciakom. Trochę w tej Irlandii zapomniałam o sobie, o swoich potrzebach i o rozwoju. Zasiedziałam się w pracy, która kompletnie nie przynosiła mi żadnej  satysfakcji. Nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem, ale jeśli mogę Wam dać jakąś radę...inwestujcie w siebie, nie stójcie w miejscu. Szczególnie jeśli myślicie o powrocie do Polski. Jak już kiedyś napisałam pracy jest dużo, ale jeśli chcecie robić coś fajnego, miejcie świadomość, że pracodawca aktualnie wiele od kandydatów wymaga. A język angielski to podstawa, bez tego ani rusz w porządnej pracy. Na temat pracy powstanie osobny post, bo jest o czym pisać :) Trzymajcie za mnie kciuki, żeby wszystko się udało. Narazie to ja inwestuję w siebie i wracam do nauki hiszpańskiego :) Już się nie mogę doczekać.

  Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze. Właśnie sobie przypomniałam za czym jeszcze tęsknie.. Za Halloween. Niestety tutaj nie obchodzi się tego święta tak jak na wyspach. Niby można kupić przebrania, dynie i wybrać się na imprezę.  Ale po  domach moje dzieci nie będą chodzić. Mam dziwnych sąsiadów i szczerze mówiąc, nie puszczę dzieciaków pożyczyć od nich soli, a co dopiero zbierać cukierki. Wyobrażam sobie ich miny, kiedy otwierają drzwi i widzą dwa stworki i towarzyszącego im psa. Myślę, że mogłoby być ciekawie ;) No i właśnie tego mi brakuje, irlandzkiego luzu i nie analizowania wszystkiego non stop. Niestety tacy są nasi rodacy, przejmują się wszystkim, i później stres aż z nich kipi. No i wbrew wszystkim stwierdziłam, że i tak kupię dynie. Zapalimy ją i będziemy jedynym nawiedzonym domem w okolicy. Uwielbiam to święto i strasznie mi szkoda, że w tym roku nie będziemy jego częścią. Jak widzicie są plusy i minusy naszych decyzji. Czasem trzeba je zliczyć, aby wiedzieć w którą stronę iść. Ja to zrobiłam i jestem tutaj, w moim Krakowie, za którym tęskniłam tyle lat.
  Kochani zakończę tutaj moje wypociny, niedługo do Was wrócę, Nie skończyłam moich postów o powrocie, muszę się za to zabrać :) Życzę Wam wszystkim miłego dnia, gdziekolwiek jesteście i jakie niebo nad Wami. U nas dziś mgła, kompletnie nic nie widać. Słońce wróci jutro, liczę na to :)

Trzymajcie się , buziaki. B


Komentarze

Popularne posty