Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Dlaczego nie odrabiam zadania z córką czyli historia pewnego kota

  Zanim przejdę do obiecanego postu o kolorach chciałam Wam opisać śmieszną historię, która miała miejsce w zeszłym tygodniu w moim domu. I tym samym odpowiem na pytanie dlaczego nie robię zadań domowych z moja córką :) Brzmi dramatycznie?  Raczej nie. To ja przeżyłam dramat, będący następstwem okazanej przeze mnie pomocy :)   Ale wcześniej chciałam Wam napisać jak wygląda odrabianie pracy domowej w moim domu. Mój syn Jaś ma 9 lat a Emilia ma lat 5. Dopiero zaczęła szkołę ( tutaj w Irlandii dzieci zaczynają edukacje w wieku lat 5, co według mnie działa świetnie ).    Odkąd mój Jaś się uczy,  zadania domowe odrabiam z nim ja. Na początku były ślaczki, malowanki, pierwsze literki. Szło sprawnie bez dramatów. Jaś robi wszystko szybko, często nie zwracając uwagi na kwestie estetyczne. Oczywiście upominam go za to z lepszym lub gorszym skutkiem. Według mnie chłopcy tacy są. I nie będę jakoś strasznie przeżywać nieperfekcyjnych liter czy małej plamki w zeszycie. Wracając do tematu, zadan

O mojej miłości do braci mniejszych i dlaczego warto pomogać :)

Witam Kochani :)

  Dawno mnie nie było, wiadomo co jest tego przyczyną..brak czasu. W poprzednim poście pisałam o zbyt szybko uciekającym życiu. Przez te ostatnie dwa tygodnie, czas przeleciał mi dosłownie przez palce. Byłam bardzo zajęta pracą, zdjęciami i zbiórką darów na zwierzaki ze schronisk.  Oprócz tego dzieci, zadania domowe, obiady.. zresztą sami wiecie jak jest.

  Dziś chciałam się podzielić swoimi wrażeniami na temat wspomnianej wyżej zbiórki. Pierwszy raz wzięłam udział w takiej akcji w Irlandii. I muszę napisać jestem niesamowicie wzruszona. Dla mnie zwierzęta odgrywają wielką rolę w życiu. Zawsze tak było. Broniłam mrówek, które pewien okrutny chłopak chciał zdeptać, wypuszczałam pająki, zamiast je zabijać i przede wszystkim bardzo długo byłam wolontariuszką w schronisku w Krakowie. Wspominam ten czas, jako jeden z najlepszych etapów mojego życia. Wylałam tam litry łez, przytuliłam tysiące kotów i posprzątałam kilogramy ich kup :) Miałam wtedy 20 lat i każdej soboty jechałam dwoma tramwajami kawał drogi, żeby pomóc tym o których los i ludzie zapomnieli. Byłam świadkiem zwierzęcych dramatów, chorych szczeniaków, umierających kotów. Nawet teraz na samo wspomnienie, chcę mi się płakać. Pomimo ogromu cierpienia i samotności, za każdym razem jak tam przychodziłam, to one tak strasznie pragnęły bliskości i nadal wierzyły, że człowiek to jednak dobra istota. No ja się tutaj nie mogę zgodzić, zbyt wiele widziałam..Tęsknie za tym czasem strasznie, za tą satysfakcją, kiedy wracałam do domu i ludzie odsuwali się ode mnie w tramwaju, bo szczerze mówiąc, nie pachniałam fajnie. Ale w głębi duszy byłam niesamowicie szczęśliwa, że dałam im chociaż odrobinę miłości. Mam nadzieję, że moja Emilka zostanie kiedyś wolontariuszką. Bo to uczy pokory, miłości i dobra.
  
  Wracając do mojej akcji w Irlandii, która zakończyła się niesamowitym sukcesem, jestem wdzięczna wszystkim ludziom którzy pomogli zwierzakom. Byle koc, poduszka czy puszka karmy to kolejna cegiełka, która pomoże budować lepszy świat dla naszych braci mniejszych. Ogrom zebranych rzeczy, które woziliśmy w Polskiej Szkoły, które ludzie nam przywozili i tych odebranych, przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Kilogramy karmy, sterty koców, gazet, smyczy, misek...Jestem strasznie szczęśliwa, że wzięłam w tym udział. Bo w ostatni dzień naszej zbiórki, poczułam w sercu niesamowitą satysfakcję i przypływ energii i wiary w ludzi. Dziękuje jeszcze raz , w imieniu swoim i zwierząt za pomoc :)
  Tak podsumowując całą zbiórkę utrwaliłam się w przekonaniu, że Ci co mają najmniej, często mają większe serce niż Ci którzy zarabiają tysiące. Samotne matki, z problemami potrafiły zbierać i przekazać cokolwiek na rzecz bezdomnych zwierząt. Jestem pełna podziwu dla nich i niesamowicie wdzięczna. Akcja w Polskiej Szkole w Galway, wywołała ogromny uśmiech na naszych twarzach. Dzieciaki same nosiły nam karmę, koce...chciały być częścią całego przedsięwzięcia i cały czas zadawały pytania. Brawo rodzice, wspaniała lekcja życzliwości i pokory.

  Uzbieraliśmy całe wielkie auto dostawcze rzeczy, które zostaną rozdzielone do potrzebujących schronisk. Potrzeba było niewiele, aby dla tych niczemu winnych istot, zrobić tak wiele. Może macie mnie tutaj za jakąś oszalałą na punkcie zwierzaków osobę, ale tak szczerze mówiąc, jestem z tego dumna. One nie mają nikogo, same sobie nie poradzą, w nas dobrych ludziach nadzieja.

  Zbliżają się Święta. Czas miłości, prezentów i spotkań z bliskimi. To również czas zakupów i adopcji szczeniaczków, które pod choinką sprawią wiele przyjemności najmłodszych. Szkoda, że połowa z nich wyląduje później na ulicy, przywiązane do drzewa  albo wróci z powrotem do schronisk. Nietrafione prezenty..nie ma miejsca w domu, alergia i takie tam...Powodów jest mnóstwo. 
Kupowanie zwierząt na prezent to straszna głupota, naprawdę warto się nad tym wcześniej zastanowić, aby nie być przyczyną kolejnego zwierzęcego cierpienia.

  Warto pomagać,  zwierzętom, dzieciom, chorym i starszym ludziom. Nawet najmniejszy gest, może tak wiele zmienić. Warto uczyć tego swoich dzieci, empatia to cecha która sprawi, że bedą umieli później poznawać świat z dobrem w sercu. Moje dzieciaki to wiedzą :) Moim zdaniem dobro wraca, prędzej czy później to się wydarzy. Współczucie to cecha tak bardzo wymierająca w dzisiejszych czasach, ale ja w dalszym ciągu wierzę w ludzi.
   
  Pomimo zła, które czai się wszędzie, okrucieństwa,  strasznych filmików na Facebooku, po których płaczę godzinami, nadal szukam w innych życzliwości. Być może jestem naiwna, ale wystarczy nawet jedna osoba, aby dokonać zmian i sprawić, że świat może być przyjaznym miejscem. Tego Wam kochani życzę z całego serca... :) Niech dobroć, empatia i miłość zwyciężą :)  Szczególnie przed Świętami :) 

Buziaki
B.

Komentarze

Popularne posty